Dziennik Darello, 13 paź 15

Waż się zawsze zawsze na czczo. 

Dzięki Rafał za radę... pozdro 

najlepiej to codziennie rano a nastepnie wyciagaj z tego tygodniowa srednia i to wpisuj tutaj co tydzien. taki sposob daje najbardziej rzeczywiste odzwierciedlenie postepu. osobiscie mialem przypadek ze jednego dnia wazylem +1.6 a kolejnego -1.2 (oba rano po wc)  

raz na tydzien mija sie z celem z uwagi na chociazby przyklad jaki podalem wyzej :) 

a czy nie bedziesz miala wiekszego dola jezeli trafisz na taki dzien w ktorym bedziesz miala o +1kg wiecej niz wychodzi twoja srednia z tygodnia? ;) no zastanow sie :> po drugie to ulatwia bo pokazuje bardziej rzeczywiste rezultaty i na podstawie tego mozna robic jakies korekcje. kiedys tez tak robilem ze tylko co tydzien ale zorientowalem sie ze to bez sensu jednak :) 

Hmm, ja ważę się tylko raz na tydzień i mi to wystarcza. Teraz już spowolniłem spadek wagi, bo jem więcej jak na początku, kiedy leciałem co tydzień kilogram w dół. 

Vittoria1995, nie zanotowalem zeby mi waga skakala jak sie obezre ponad swoje zapotrzebowanie. predzej takie kwiatki miewam po cwiczeniach ciezkich 

to zalezy w jaki sposob cheatujesz. jezeli napchasz sie wegli to rzecz jasna nabijesz glikogenu miesniowego wiec roznica moze byc teoretycznie nawet o 4kg ;) ja tego 'problemu' nie mam :P 

Jeżeli chodzi o cheat day, fajny podcast http://theshawnstevensonmodel.com/influence-on-your-health/ I w sumie zgadzam się z opinią gościa o cheat mealach - że potem zmieni się w cheat day, a potem wrócą stare nawyki. Ale on o tym bardziej przystępnie opowiada :) 

u mnie cheatem bylo piwo i wodka w weekend (nie malo:D) ale od 3 tyg nie umoczylem dzioba w zadnym alko i na razie nie zamierzam :) 

Ogólnie mówi o tym, że na cheat meal raz na jakiś czas się nie kończy, tylko po pewnym czasie wraca się do starych nawyków. Plus jeśli potrzebujesz coś takiego jak 'Cheat meal', to oznacza, że coś w Twojej diecie Ci nie pasuje, i że może powinno się zmienić dietę. A coś, co zjada się niezgodnie z dietą, bo masz ochotę, można nazwać 'treat', a nie 'cheat'. 'Cheat' jest jak zdrada diety, więc lepiej jest to nazwać smakołykiem - nawet z psychologicznego punktu widzenia :) 

ja tam nie robie zadnych cheatow i tyle ;) a nawet gdy kiedys 'robilem' to nadal tak aby mi w makro weszlo wiec nie wiem czy nawet mozna to tak nazwac :) 

otoz lepszym rozwiazaniem jest sie nie zmiescic w kaloriach a w makro :) np chocbys owalila i 10 pieczonych udek to zawsze wyjdziesz na tym lepiej niz na 1500kcal w cukrze