Dziennik =Cinek=, 27 wrz 18

"za" jeśli będziesz pedałował w formie spinningu, czyli interwał. Ze swojego doświadczenia jednak wiem, że sama bym sobie takiego treningu nie zrobiła. W domu jak tylko zrobiło mi się za ciepło kończyłam jazdę. Teraz, na zajęciach spinningu z rzęs mi kapie a endorfiny szybują w kosmos :) Tak, że stacjonarny służy za wieszak, już niedługo co prawda, bo poleci na OLX ;) 

bea.tris oczywiście że w interwalach i z rzęs mi kapie:) 

Ja zeszłej zimy jeździłem sporo na stacjonarnym, tylko wystartował sezon na pogodę i jazdę na dworze to robił za wieszak. Aż pewnego pięknego dnia wyniosłem go na śmietnik, skąd znikł w 10 minut. Moim zdaniem z perspektywy czasu to nudna aktywność. Są lepsze.  

co rozumiemy przez rower treningowy? 

nie jest to rower do spiningu ale też nie jest to rower rehabilitacyjny. można jeździć na nim na stojącą siedząco. magnetyczny ale nie jest to typowo spiningowy  

Jeżeli chcesz do spinningu, to nie ma jak typowe zajęcia motywacyjne w grupie a wtedy w domu taki sprzęt jakoś tylko zawadza. Na zajęciach dajesz z siebie wszystko, pot po tyłku spływa i nigdy nie osiągniesz takiego zaangażowania w domu. Może lepiej pomyśleć o trenażerze do zamontowania swojego roweru.  

jak mam jeździć na trenażerze w domu to zwykle mówię sobie pierdzielę, już wolę iść na mróz i deszcz. nudne to strasznie i dobry sposób żeby elektrolitów się pozbyć. trenażery hałasują bardzo i sąsiedzi się skarżą potem. można kupić ciche i z podłączeniem do Zwifta gdzie możesz wirtualnie się z kimś pościgać ale takie kosztują 2 tys.+ 😨 jak jesteś ze stolicy to zapraszam na zimowe treningi na zewnątrz w grupie raźniej