Dziennik gaweł_po_40, 10 gru 17

6 razy sprawdzałem, jakiś cud, nerwy, woda ?, był spacer, rower, olej, wc przed ważeniem
146,2 kg Do tej pory straciłeś: 19,5 kg.    Wciąż do stracenia: 49,2 kg.    Zastosowanie diety: Dość Dobrze.

Zobacz Kalendarz Diety, 10 grudnia 2017:
1483 kcal Tłusz: 67,58g | Białk: 62,10g | Węglo: 165,26g.   Śniadanie: Bio Planet Ekologiczny Olej Kokosowy Virgin, Banan, Kaki, Papryka o Wydłużonych Strąkach, Mlekovita Masło Klarowane, Jajko, Kawa Espresso. Lunch: Ser Parmezan (Tarty), Lubella Makaron Pełnoziarnisty Penne, Grzyby, Tao Tao Mleczko Kokosowe, Szalotki, Biedronka Pieczarki. Obiad: Dynia Hokkaido, Mroźna Kraina Włoszczyzna Słupki, Jabłko, Imbir, Bataty, Szynka Parmeńska, Ser Parmezan (Tarty), Słonecznik. Przekąski/Inne: Kopiko Kawa Kopiko Java Coffee 3In1, Tolonis Jogurt Typu Greckiego z Ananasem. więcej...
Traci 11,9 kg na tydzień

23 zwolenników    Wsparcie   

Komentarze 
czasem waga sobie spada zygzakiem. moze tak wlasnie bylo z twoim 'zastojem' ;) 
10 gru 17 przez użytkownika: vibo69
muszę wyluzować i cierpliwie do tego podejść, bo zaczynam jakiejś obsesji na punkcie wagi dostawać 
10 gru 17 przez użytkownika: gaweł_po_40
właśnie wszedłeś w tą fazę chudnięcia gdzie waga nie spada już liniowo, tylko broni się, broni i... pierdolnięcie. Broni się i .... pierdolnięcie 😀😀 Tutaj właśnie potrzebna jest cierpliwość 👍 Nie wolno ujmować kalorii i tak masz ich malutko jak na takiego dużego chłopa 😉 
10 gru 17 przez użytkownika: djtarpan
A bo nigdy nie ważyłem się codziennie i wpadłem w panikę jak zaczęłam to robić. Jak widać to w każdym wieku możliwe. Teraz mi trochę wstyd. No nic trzymam się diety i cierpliwie czekam na wyniki. 
10 gru 17 przez użytkownika: gaweł_po_40
P.S. ostatnia rada, bo przez jakiś czas nie będę miał czasu na pisanie. Nie zakładaj sobie celów typu: ilość traconej wagi na tydzień, miesiąc czy określona waga osiągnięta do konkretnej daty. Ciesz się samym procesem powrotu do formy. Wiem że to niełatwe, tym bardziej dla informatyka. Mam to samo. Ja jestem budowlańcem a komputery to moja prywatna pasja. I choć matma nigdy nie była moją mocną stroną to jednak jestem strasznie "policzalny". Lubię mieć wszystko policzone, wyliczone, generalnie pod kontrolą. Nawet na budowie podczas rozładunku betonu lubiłem liczyć leje z betonem, przez co często wiedziałem prędzej od kierowcy że gruszka robi się pusta 😂 Efekt negatywny tego jest taki że zabierając się za redukcję czy za treningi musiałem ułożyć sobie plan, nawet w przybliżeniu w jakim tempie będę chudł czy też ile czasu zajmie mi zaliczenie poszczególnych progów przejścia w kalistenice. Niestety to tak nie działa. Biologia to nie przedmiot ścisły. Nasz organizm rządzi się swoimi prawami. Jest zbyt dużo zmiennych i takich rzeczy nie da się dokładnie przewidzieć czy zaplanować. Czasem się trafi a czasem nie. Łatwo wtedy wpaść w pułapkę kiedy plan się nam rozjeżdża i niepotrzebnie się frustrujemy dokładając sobie stresu. Ja tak miałem. Trochę czasu mi zajęło zanim zmieniłem mentalne podejście. Najpierw przetłumaczyłem sobie że każdy trening robi swoje i powinienem delektować się samymi treningami a nie patrzeć tylko na wyniki. Organizm będzie nabierał formy ale w swoim tempie a nie w tempie moich ambicji. Oczywiście jak mam zbyt długi zastój to staram się coś zmienić, ale już nie narzucam sobie sztywnych celów. To samo się tyczy porównań z kolegami. Mam kumpla z którym w podobnym czasie zaczynaliśmy np. podciąganie tym samym programem. On (co prawda jest dużo młodszy) w pewnym momencie się znudził i od razu przeskoczył do prób pełnych podciągnięć. Kiedy zaczął robić po 4 do 5 powtórzeń, to trochę się z frustrowałem że nadal wałkuję australijskie, że może powinienem pójść na skróty. Na szczęście mi przeszło. A całkiem jak zobaczyłem jego wyczyny. Już wolę te swoje australijskie ale czyste technicznie niż te jego wygibasy, pseudo podciąganie. To samo się tyczy wagi. Co układałem plan, to się rozjeżdżał. I znów analiza co poszło nie tak. W końcu trochę odpuściłem i przestałem wiązać wagę z konkretną datą. Liczył się sam cel. A kiedy zacząłem wchodzić we wszystkie spodnie, to wagę traktuje jako przybliżony cel a skupiłem się tylko na tkance tłuszczowej i odsłonięciu 6 paka ( bo dwupak już mam 😂). Oczywiście że się ważę. Bo to najłatwiejsze, ale dopóki nie muszę luzować paska w spodniach to się nie stresuję jak waga nagle skacze. W odchudzaniu i treningach sztywne cele nawet takie życzeniowe to pułapka. Lepiej skupić się na samym procesie. Co nie jest łatwe, bo wymaga swego rodzaju pokory. Oczywiście ja nie wyleczyłem się z "policzalności" bo to niemożliwe. Ale znalazłem sposób jak to obejść. Cel wagowy już bez daty zamieniłem na cel ilości tkanki tłuszczowej, taki przybliżony. A plan zaliczenia poszczególnych progów w kalistenice zamieniłem na wyzwania do zaliczenia bez określonego terminu. Po prostu skupiam się na treningu i dojściu do formy pozwalającej mi na wykonanie określonej ilości powtórzeń danego ćwiczenia a nie na sztywnym planie. Niby niewiele a jednak pozwala zdjąć presję z psychiki i zmniejszyć frustrację. Mam nadzieję że pomogłem. Pozdrawiam i powodzenia byku 💪👍👊😉 
10 gru 17 przez użytkownika: djtarpan
Dtarpan świetny wpis. Dziękuję. 
10 gru 17 przez użytkownika: sekrecik1
Djtarpan, jak Ty mądrze prawisz. :) Święta prawda, dla osób "policzalnych" ta cholerna, nieobliczalna fizjologia jest strasznie frustrująca. A u mnie, bylo nie bylo, baby, dochodzą jeszcze cykle hormonalne, które w ogóle potrafią wszystko rozwalić wpizdiec, że tak elegancko się wyrażę. I ważenie można sobie w buty wetknąć, z tygodnia na tydzień mam skoki wagi po trzy kilo. A wtedy panika wrzeszczy, żeby jeszcze przyciąć kalorie i więcej ćwiczyć, chociaż zdrowy rozsądek puka się w głowę i wyzywa od idiotek. 
10 gru 17 przez użytkownika: Eulalia.Pstryk
DJ tarpan lubisz pisać 😀 podpisuję się pod tym wszystkim 4 wilczymi łapami. Liczenie kalorii i twarde cele wagowe to ślepy zaułek. Liczy się tylko zdrowie i prawidłowe odżywianie. Otyłość to efekt choroby, tak jak ból głowy. Najpierw trzeba uleczyć organizm, waga z czasem będzie dążyć do prawidłowej. 😀  
10 gru 17 przez użytkownika: CLLPL
Tarpan Ty chyba polonista? ale w sumie jak masz czas to kto ci zabroni. Pzdro 
10 gru 17 przez użytkownika: Srelus
Srelus no właśnie nie, jeśli nikt jeszcze nie zauważył to mam straszną dysortografię 😂😂😂 Ale przyznaję, w szkole nienawidziłem pisać. Lubiłem techniczne przedmioty. Tak po 30 odkryłem polot do pisania. Jednak jeszcze nie potrafię go należycie wykorzystać 😁 
10 gru 17 przez użytkownika: djtarpan
P.S. Dziękuję wszystkim za pochwały 🤗🤗 Niezmiernie mi miło 😄 
10 gru 17 przez użytkownika: djtarpan
djtarpan... ja nie zauwazylam jakiejs tam dysortografii a za to zauwazylam ze jak cos tlumaczysz to po polskiemu tak ze kazdy nawet taki niedoinformowany tlumok jak ja czai o co Ci chodzi 😀 tak wiec tlumacz (czyt.pisz) jak najwiecej 😀 
10 gru 17 przez użytkownika: Sokolica83
Djtarpan nie zauważyłem bo nie czytam tego co piszesz :) 
11 gru 17 przez użytkownika: Srelus

     
 

Skomentuj


Musisz się zalogować, aby móc komentować. Kliknij tutaj, aby się zalogować.
 


Historia Wagi gaweł_po_40


Pobierz aplikację
    
© 2024 FatSecret. Wszelkie prawa zastrzeżone.