Dziennik Brunetka84, 01 sie 14

Oj miałem to samo. Nawet budziłem się w nocy, jak nie zjadłem przed snem. Niestety potrzeba chwilę czasu i silnej woli aby zwalczyć tego potwora ale trzymam kciuki! 

Proponuję wieczorny spacer, 5-6km w miarę szybkim tempem lub 20-25km na rowerze. Po powrocie jogurt i do łóżka. Zasypia się momentalnie, sen jest mocny, a rano jest się wyspanym i pełnym energii.  

Hmm dzięki Teddy. Dzisiaj to sprawdzę, bo akurat 5km trasy na marsz mam wyznaczone. W ciągu dnia nie ma problemu. Jem z głową przez cały dzień co 2,5-3 godziny. Kolacja po 18:00, a od godziny 20 zaczyna się horror. Dzięki chopaki. Jakoś raźniej się zrobiło. Dzisiaj marsz zamiast słonych paluszków :* 

ja najczęściej podjadam wieczorem gdy mi się nudzi, gdy nie mam czym zająć myśli i przychodzi takie "a coś bym zjadła"... staram się wtedy szybko iść spać, bo w tej walce na dłuższą metę mogę przegrać :D 

Wieczorny trening to też wyjście :) później już nawet nie mam siły yśleć o jedzeniu :) 

Dokładnie -to dobry sposób. Mnie po 30 minutach jakiejkolwiek formy ruchu wieczorem nie chce się już jeść ;)  

wykorzystam rady i sprawdzę jak to jest, bo ogólnie to lubię się trochę skatować jeszcze do południa ;) 

ja bym jeszcze dodała zwykłe picie wody z cytryną. na zasadzie "woda zamiast" ;) zazwyczaj pomaga, ale niestety nie zawsze ;)