Dziennik Dragon_84, 21 lut 23

Jutro mija dokładnie 6 miesięcy od rozpoczęcia mojej diety i czas na małe podsumowanie, które zapiszę w formie plusów i minusów, czyli co się udało i było dobre, a co się nie udało i było niedobre.

Plusy:
- chyba nigdy nie miałem tak długiej diety. Ta trwa już pół roku i nie mam obecnie żadnych planów związanych z jej przerwaniem.
- zrzuciłem 20 kg, mam dobrą kondycję, chodzę na długie spacery - co pół roku temu, przy wadze 170 kg, było niemożliwe
- po tygodniowym kryzysie na przełomie stycznia i lutego, wróciłem do odchudzania, a zazwyczaj tego typu kryzysy kończyły się całkowitym przerwaniem diety, czyli w konsekwencji tyciem. Tym razem było inaczej.
- może to marne pocieszenie, ale choć czasem nie udaje mi się odchudzić, to dzięki temu, że dietę trzymam, to przynajmniej nie tyję

Minusy:
- wagę jaką mam teraz, a nawet nieco lepszą, osiągnąłem w grudniu, jeszcze przed świętami. Od tamtej pory ta waga właściwie stoi w miejscu i oscyluje wokół 150 kg. Złożyły się na to święta, kryzys na przełomie stycznia i lutego, oraz to, że ilość i kaloryczność jedzenia w tygodniu są wyższe, niż w roku ubiegłym. Przykładowo - w tygodniu 17-22 października suma kalorii to 8856. W tygodniu 6-11 lutego suma wynosi 12070. Niby składają się na to owoce, warzywa, jajka, chudy nabiał, szynka, ciemne pieczywo i orzechy, czyli wszystko dopuszczalne, ale jest tego za dużo i finalnie organizm zamiast palić to, co jest odłożone w postaci tkanki tłuszczowej, to zajmuje się paleniem tego, co zostało na bieżąco pochłonięte. Bierze się to z tego, że mam więcej czasu, chyba mniejszą motywację i po prostu pozwalam sobie na więcej. A czasem nie rozdzielam dnia tłuszczowego od węglowodanowego, czyli jem orzechy, a tego samego dnia jeszcze jakieś owoce, albo ciemne pieczywo, a tak na redukcji nie powinno się robić. To się wprawdzie nie odłoży, ale zatrzymuje odchudzanie. Chciałbym odnaleźć w sobie taką motywację, jaką miałem pół roku temu.
- w niedziele jem co chcę i ile chcę i praktycznie zawsze przesadzam z jedzeniem. Zawsze obiecuję sobie, że nie będzie rzucania się na jedzenie, ale praktycznie nigdy mi to nie wychodzi. Efektem tego jest to, że pierwsze dni nowego tygodnia to zrzucenie tego, co zjadło się w niedzielę. To bardzo spowalnia odchudzanie i robię to niestety na własne życzenie. Jedna niedziela w październiku i dwie w listopadzie były dość dobre - akurat w tym okresie, gdy waga mocno spadała. Pozostałe były kiepskie.
- ostatnio nie wychodzę poza strefę komfortu, nie wymagam od siebie za dużo. Np. jest godzina 22:00, mógłbym iść spać i zjeść coś rano, ale skoro chce mi się jeść, to po prostu jem. To co mam, czy to jest jogurt, czy jakiś owoc. No i czasem jest tego za dużo.

Moje cele są takie, żeby od 1 marca przejść na starą wagę (w sensie urządzenie) z limitem do 150 kg. Miałem to zrobić pod koniec stycznia, ale nie udało się. Myślę też sobie, że aby dalej chudnąć i do lata osiągnąć te 130 kg, albo się chociaż bardzo zbliżyć do tego, to od czwartku trzeba będzie zacząć jakby nową dietę. Jakieś nowe zasady, wprowadzić coś nowego i oddzielić to, co było do tej pory. Gdy odchudzałem się ponad 3 lata temu, to moje dni były naprawdę bardzo niskokaloryczne i monotonne - paczka kaszy, twaróg, może jakieś jabłko i koniec. To było proste, ale dawało efekt, a nie opychanie się wymyślnymi bezcukrowymi jogurtami (bo przecież na jednym się nie kończy). Jeśli choćby do końca marca to wszystko będzie bardziej ascetyczne, to myślę że waga ruszy w dół. Innymi słowy - trzeba przycisnąć pasa. A środę, czyli jutro, poświęcam na małe świętowanie z okazji półrocza, czyli będzie to dzień rozsądnie wolny od diety.
150,0 kg Do tej pory straciłeś: 20,0 kg.    Wciąż do stracenia: 20,0 kg.    Zastosowanie diety: 100%.
Traci 11,3 kg na tydzień

26 zwolenników    Wsparcie   

Komentarze 
Życzę powodzenia i nie poddaj się ją też jestem na przeczekaniu teraz osiągnęłam moją 7 z przodu...nie tyję ale i nie chudnę...jem zbilansowane posiłki 3 razy dziennie zdażył się jakiś pączek czy lody...zbieram się żeby ująć trochę kalorii i znowu zacząć chudnąć...ale nic na siłę liczy się żeby nie przytyć i nie poddać się...damy radę tylko się nie poddaj a będzie dobrze 🍀 🍀🍀 
21 lut 23 przez użytkownika: Elka43
Trzymam kciuki. Daj czas...czasowi. Za dużo restrykcji to też nie dobrze. Dużo osiągnołeś, po mało, wszystko w swoim czasie. Dużo siły życzę, pamiętaj nie jesteś sam. 
21 lut 23 przez użytkownika: Kate is a new start

     
 

Skomentuj


Musisz się zalogować, aby móc komentować. Kliknij tutaj, aby się zalogować.
 


Historia Wagi Dragon_84


Pobierz aplikację
    
© 2024 FatSecret. Wszelkie prawa zastrzeżone.