Dziennik Dragon_84, 26 sie 22

W życiu prywatnym jestem osobą bardzo zamkniętą. Lubię być oficjalny, regulaminowy, nie skracam dystansu z ludźmi. Bardzo lubię luz i uśmiech, jaki jest w zachodnich społeczeństwach, ale sam nie potrafię taki być. Lubię filmy Franka Capry, gdzie wszyscy siedzą razem, wszyscy wszystkich lubią, tolerują, aprobują, każdy robi to, co chce i nikt nikomu w tym nie przeszkadza (polecam oscarowy film 'Cieszmy się życiem' z 1938 roku), ale sam taki być nie potrafię. Zarejestrowałem się tutaj, aby, anonimowo wprawdzie, trochę się otworzyć, napisać tak, jak jest, zwierzyć się i opowiedzieć to, czego nie opowiadam swojej rodzinie i znajomym. Nikomu jakoś szeroko nie mówię ile ważę, że bolą mnie plecy, że nie mogę przejść kilkuset metrów bez zadyszki, że się wstydzę, że jak pozmywam naczynia, to jestem tak spocony, że muszę usiąść pod wiatrakiem itd. itp. Chciałem to zrobić tutaj. Wybrałem do tego miejsce, które wydawało się być idealne - fat, czyli osoby otyłe i secret - pewna tajemnica. Gdzie, jak nie tu, powinienem zostać zrozumiany. Ale popełniłem błąd. Dzięki temu utwierdziłem się w przekonaniu, że moja dotychczasowa życiowa postawa, ta zamknięta i zdystansowana, jest słuszna. Że trzeba trzymać zdrowy dystans, nie otwierać się, a swoje słabości zostawiać dla siebie, by nie były one potem orężem i argumentem dla innych. Rozumiem teraz tych homoseksualistów, którzy mówią, że z największą nietolerancją i homofobią spotkali się we własnym środowisku :)

Dlatego koniec z dziennikiem. Zostanę sobie na tej stronie, będę się ważył, tak jak codziennie to robię, i to wpisywał, a dopiero w niedzielę będę wrzucał wpis z kalorycznością z całego tygodnia. Ewentualne inne notatki będą czysto techniczne. Okazuje się, że niewiele jest tu osób bardzo otyłych, które rozumieją ten kłopot, a z osobami ze zwykłą nadwagą nie znajdę porozumienia, tak jak syty nie zrozumie głodnego. Myląca jest też nazwa strony. Powinna się nazywać overweightsecret, nie doszłoby wówczas do nieporozumienia :) Tym, którzy mi dopingują, rozumieją mój tok myślenia i obserwują, bardzo dziękuję i mam nadzieję, że tu zostaną.

Kiedyś założyłem sobie takiego bloga, gdzie też pisałem o swoich postępach w diecie. Wtedy ta dieta była mniej restrykcyjna, bo polegała na tym, aby jeść wszystko, ale mało, więc często idąc do pracy, kupowałem sobie drożdżówkę. Oczywiście zaraz pojawiły się komentarze, że jak to, że odchudzanie, a tutaj drożdżówka? :) Kojarzy mi się taka przypowieść i nią zakończę:

Przez pustynię wędrowali ojciec z synem. Obaj prowadzili osiołka. Najpierw ojciec jechał na osiołku, a syn szedł obok. Przechodzący ludzie wyrzekali: „Jaka bezduszność! Chłopak ledwo nogami powłóczy, a ojciec sobie jedzie!”. Więc zamienili się miejscami – syn jechał na osiołku, a ojciec szedł obok. Ludzie nie mogli się nadziwić: „Jaka bezduszność! Siedzi sobie jak na latającym dywanie, a zmęczony ojciec idzie obok!”. Usiedli na osiołku obaj. „Jak można w ten sposób męczyć zwierzę!”. Zsiedli z osiołka i szli obok niego. „Po co wam ten osioł, skoro go nie używacie!”
168,9 kg Do tej pory straciłeś: 1,1 kg.    Wciąż do stracenia: 38,9 kg.    Zastosowanie diety: 100%.
Traci 2,2 kg na tydzień

27 zwolenników    Wsparcie   

Komentarze 
Każdy potrzebuje się wygadać, więc korzystaj z możliwości, jakie oferuje FS. Nie przejmuj się odpowiedziami, moimi również 😁 
26 sie 22 przez użytkownika: Silver◇
Aż sobie wszedłem w twój poprzedni wpis i zerknąłem gdzie tam zostałeś tak strasznie potraktowany, żeby strzelać focha i nic takiego nie znalazłem. Jedynie rady i przemyślenia innych, co do twojej diety - straszne. Myślałem, że pokolenie "płatków śniegów" to tylko w dzisiejszych czasach, ale jak widać niekoniecznie. Być może to kwestia charakteru, wrażliwości a być może wahania hormonów, bo jedząc sporo cukru i mając nadwagę miewa się naprawdę rozchwiane emocje, jest się drażliwym i bardziej obrażalskimm niż zwykle i mówię to po sobie, bo wiem jak to wtedy jest. 
26 sie 22 przez użytkownika: niemampomyslunanickwiecwpiszecobadz
Focha nie ma, zamierzam nawet odpisywać na komentarze, jeśli te będą się pojawiać. Po co mi pisać swoje perypetie, gdy jest to niezrozumiałe, bo trafia na osoby z nadwagą, którym zależy na zdrowym stylu życia, a nie na grubasów z motywacją, aby zmienić swoje życie i którzy chcą jechać z tematem na ostro, bo chcą wreszcie nie wstydzić się wyjść z domu i mają siebie dosyć. To tak, jakby pisać o samochodach na forum dla rowerzystów. Dogadamy się, że na zielonym się jedzie, a na czerwonym stoi, ale tylko tyle. Najlepsza rada tutaj, to była rada od Waldka74, który napisał "proponuję ci też tak z tą aplikacją się nie identyfikować. Odchudzaj się i tyle. Wiem że to może ostro brzmieć ale uwierz mi". Brawo Waldek! A rada, że mam jeść więcej, od gościa, który od początku roku buja się z tym, żeby wreszcie zjechać 6 kilo... No to sorry :) A tak naprawdę wagę ma prawie w normie, więc co on może wiedzieć o otyłości?  
26 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
Cześć @Dragon_84 Idąc tym co napisałeś "Najlepsza rada tutaj, to była rada od Waldka74, który napisał "proponuję ci też tak z tą aplikacją się nie identyfikować. Odchudzaj się i tyle." Jak przechodziłem terapie związaną z pewnymi moimi nawykami, terapeuta jako ekspert w dziedzinie polecił abym prowadził dziennik dla siebie - osobisty i dla mnie (i w formie papierowej :-) ). Zrobiłem tak, to była dobra rada która mi pomogła wtedy, mam te zapiski do tej pory. Nie wracam do nich może tak często jak kiedyś, lecz to był dla mnie dobry kopniak kiedy czytałem "moją walkę" o zdrowie. Życzę Ci powodzenia i wytrwałości w swoich poczynaniach. Masz to, na co się odważysz. Pozdro! 
26 sie 22 przez użytkownika: Shadow_Rider
Dragonos ....fajnie opowiadasz...nie wiem co zaszło,ale rob swoje pokaz ze dasz rade, i po malu bedzie sie układać...w swoim tempie probuj, ale też probuj przekraczać nowe granice zdrowe dla ciebie...Odwagi i powodzonkos 👍 
26 sie 22 przez użytkownika: iwwo
Może moja historia nie jest tak drastyczna jak Twoja. Ważyłem 120kg przy wzroście 169. To coś więcej niż otyłość II stopnia przy moim wzroście. Kondycja była zerowa. Przejście kilkunastu metrów stanowiło problem. Przykręcenie gniazdka do ściany powodowały strumienie potu i zmęczenie. W pewnym momencie chwyciło mnie coś co spowodowało dziwne zachowanie organizmu. Po paru krokach chwytał mnie paraliżujący ból z promieniowaniem od serca po koniuszki palców. Wylądowałem w szpitalu, podejżewano zawał serca. Jednak wyniki były dobre, wypuszczono mnie po tygodniu... Zacząłem mniej jeść, starając się nie jeść rzeczy przetworzonych, powolne spacery. Z miesiąca na miesiąc coraz dłuższe i szybsze. Sprawdziłem dietę 1000 kalorii, 5 posiłków dziennie, dietę keto i inne. W pół roku doszedłem do 85kg i 0.5metra w pasie mniej. Teraz tak, zapominam się raz na parę lat i nabieram masy w zimę. I zrzucam te parę, parenaście kilo przez 4-6 misięcy. Ale nauczyłem się jednego. Poprawne jedzenie to 70% sukcesu. Praktycznie nie ćwiczę, choć powinienem. Bóle lędźwi, barków to moja codzienność. Nie mogę prześć nogi przez ramę rower. Muszę go kłaść by przejść przez ramę. Nie zależy mi na dobrym, plażowym wyglądzie po 50-ce. To tyle moich wywodów. Życzę Ci powodzenia w dotarciu do celu... i nie poddawaj się! 
26 sie 22 przez użytkownika: Piotr.K.
Shadow Rider i magda.kk - takie było moje założenie, mieć takie zapiski na czas już po diecie, niejako na pamiątkę, zrobić jakieś kalendarium z tej całej drogi. Ale jednak nie będę się dalej uzewnętrzniał, za dużo tu ludzi z delikatną nadwagą, którzy tego nie rozumieją, a nie chce mi się im raz za razem tłumaczyć i wyjaśniać, że moja sytuacja jest kompletnie inna i wymaga radykalnych posunięć. Moje zapiski będą miały inną formę po prostu, a jak kiedyś mi się zachce, to coś napiszę więcej, pewnie gdy już zrobię te upragnione 130 kg. Misiaczekm, mnie takie dziwne promieniowanie ominęło, ale reszta podobnie. Dobrze, że z tego wyszedłeś. Teraz chyba nie powinieneś mieć tych dolegliwości bólowych. Mi się marzy plażowy wygląd, ale wiem, że go nie będzie. Zależy mi na normalnym życiu - coś, co większość ma za darmo, a ja z własnej głupoty chwilowo utraciłem. 
26 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
@Dragon_84 tłuszcz zszedł i pozostały wolne miejsca, których nie zapełniłem mięśniami 😉 Brak mobilności ciała daje takie efekty. Nio i wiek już nie ten 😉 
26 sie 22 przez użytkownika: Piotr.K.
Nie zrażaj się ludźmi. Możesz ograniczyć widoczność Twojego dziennika tak, że będzie trzeba Ci wysłać prośbę o udostępnienie, lub też jest opcja wyłączenia możliwości komentowania. Prowadź dziennik, to może być cenne narzędzie w analizie spadku masy ciała.  
26 sie 22 przez użytkownika: Morsiczka
123gold, nie mam focha, wyjaśniłem to już powyżej, ale jeśli tak "dokładnie" czytasz, to potem tak adekwatne są twoje rady. Współczuję gościowi, który tu schodził z 200 kg, bo mu pewnie faceci z wagą 85 kg mówili jak ma się odchudzać. Wiem, że są ludzie grubsi ode mnie i wielu z nich jest nawet lepszych ode mnie, bo już zrzucili swoje nadmiarowe kilogramy, i to bez operacji zmniejszenia żołądka, i byli na tyle rozsądni, aby udać się po pomoc do specjalisty, pewnie też ćwiczyli. Ale gwarantuję, że do pewnego momentu mieli dość restrykcyjne diety, bo by im życia nie wystarczyło na kierowanie się poradami kogoś, kto od stycznia nie może zrzucić 6 kilogramów. 
26 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
Dragon, generalnie siedzę cicho, no ale teraz muszę skrobnąć kilka słów 😉. W kwestii diety wypowiadać się nie będę, bo Ty podjąłeś swoją decyzję. A rady większości i tak włożyłeś między książki. Jedynie opinia Waldka do Ciebie przemówiła, z całej masy innych, życzliwych. ( Ale Waldi to Waldi, klasa sama w sobie więc się nie dziwię 😉) Dlaczego? Bo schodził z równie wysokiej wagi? W większości Twoich wypowiedzi widać przytyk do osób ważących mniej, że co one mogą wiedzieć o odchudzaniu i jak mogą cokolwiek doradzać. To trochę razi. Tu jest cała masa ludzi z różnymi problemami, nadwagą, otyłością, niedowagą, zaburzeniami odżywiania, chorobami towarzyszącymi. Może właśnie dlatego nie mogą w szybki sposób zrzucić tych 2, 5 czy 10 kg, które dla Ciebie wydają się pestką, a dla nich są batalią. Wszyscy staramy się wspierać i motywować. Każde zgubione kilogramy nas cieszą, i te o które ktoś walczy też. Oczekujesz zrozumienia, więc wykaż go trochę w stosunku do innych. Nikt nie doradza Ci tu źle, tworzymy naprawdę fajną społeczność. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej i będziemy mogli śledzić Twoją walkę o lepszego i zdrowszego siebie. Powodzenia 👍🙂  
26 sie 22 przez użytkownika: Blue81*
Ten przytyk bierze się jedynie z tego, że osoba z lekką nadwagą nie powinna tak kategorycznie i tak pewnie siebie twierdzić, ile ma jeść na redukcji ktoś, kto waży tak dużo jak ja. To tak, jakbym ja komuś ważącemu o połowę mniej ode mnie proponował dietę 1000 kcal - absurd. No i jest to trochę mechanizm obronny. Dzięki za opinię i Tobie Ptemek też. 
26 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
Dragon _84 wydaje mi się, że chyba trochę za bardzo wziąłeś wszystko do siebie personalnie i wydaje mi się, że pomyliłeś dobrą radę z przytykiem, tudzież wrednym komentarzem. Pamiętaj, że rad zawsze można wysłuchać, ale co z nimi zrobisz potem to już Twoja decyzja. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej drodze, którą sobie obrałeś ☺️ 
27 sie 22 przez użytkownika: Dorinka1984
opowiem ci taką historię mam koleżankę która była grubasem bardzo schudła i trzyma wagę już kilka lat .Będąc na spacerze spotkaliśmy gruba dziewczynę a moja koleżanka zaczęła się z niej śmiać byłam oburzona .A ona do mnie mówi taka terapia wstrząsowa mnie zmusiła żebym coś z sobą zrobiła.Tak sobie myślę że krytyka bywa motywująca.A najważniejsze by się nie poddawać. 
27 sie 22 przez użytkownika: 11hania
Ale ta twoja koleżanka sobie wymyśliła :D Lepiej na nią uważaj :) 
27 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
Dragon_84 ja odpowiadałem w Twoim wcześniejszym wpisie i sugerowałem, że 1000kcal to tortura. Tak jak piszesz nażarty głodnego nie zrozumie. Ale uwierz mi, my tu wszyscy wspieramy się. Mój wpis był podyktowany troską o Ciebie. Masz już dostatecznie ciężko by jeszcze dodatkowo pozbywać się tego wsparcia. Jednego jestem pewny, każdy kto odchudza się ma napady głodu, humory itp niezależnie od tego ile waży i ile che zrzucić. Może nasze problemy są mniejszego formatu jak Twoje ale wszystkie posiadają wspólne cechy. Piszę tu bo moim celem nie jest zabijanie nadzieji, ale pomóc. 
27 sie 22 przez użytkownika: matma4u
Matma4u, będzie dobrze. Napady głodu pewnie będą, ale ważne żeby - jeśli już je zajeść - to zdrowym jedzeniem, tzn. dozwolonym w diecie. 
27 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84
Mała uwaga praktyczna - nie waż się codziennie. To nie daje w żaden sposób miarodajnych wyników, bo wahania wagi z dnia na dzień mogą wynikać z różnych powodów, nie tylko jedzenia. Waż się nie częściej niż raz na tydzień. Nie miałem aż tyle do zrzucenia (schodziłem ze 135 do 95, teraz mam 110 i krążę przy tej wartości) ale wiem, jak człowieka może boleć bezsilność. Mnie pomogła dieta LCHF (opisana w książce "Życie bez pieczywa"), ale każdy musi sam sobie znaleźć rozwiązanie, które działa. Powodzenia! 
27 sie 22 przez użytkownika: ASMP07
Mnie właśnie motywuje ważenie się codziennie, nawet jeśli czasem są dni, że waga wzrasta. Jeśli chodzi o LCHF, to można powiedzieć, że miewam takie pojedyncze dni. Ogólnie staram się jeść mało węglowodanów (nie licząc warzyw). 
27 sie 22 przez użytkownika: Dragon_84

     
 

Skomentuj


Musisz się zalogować, aby móc komentować. Kliknij tutaj, aby się zalogować.
 


Historia Wagi Dragon_84


Pobierz aplikację
    
© 2024 FatSecret. Wszelkie prawa zastrzeżone.