Dziennik MariuszW., 26 paź 18

Nie ma to jak z czystym sumieniem zaczac weekendzik 🤗. Pozwol sobie na wiele 😎 

Postaram się 😈 

Waga sztosik :) można szaleć! 

Mariusz, Ty wszystko w FS wpisujesz co zjesz? 

Tak, wszystko. Pomijam znikome ilości typu dwa chipsy, itd.... A czemu pytasz?  

Bo przejrzałam Twój dziennik( a jakże!) i miewasz tam dni z bardzo niską kaloryką.Rozumiem ,że nie ćwiczysz jakoś intensywnie , ale to przecież i tak znacznie poniżej Twojego zapotrzebowania.Nie czujesz głodu? 

Czasem czwartki i piątki mam trochę rozregulowane i nie mam kiedy zmieścić się z kolacją do 18.00 Jestem w domu około 20.00 i wtedy czasem rzeczywiście nie czuję już głodu, a jak jestem jednak głodny, to staram się wrzucić jakieś minimum, żeby nie najadać się na noc. 

A jak w weekend mi waga skacze, to czasem chodzi mi po głowie 24h głodówka, ale nie wiem czy to dobry pomysł. A Ty Aga pisałaś kiedyś, że stosujesz. Jakie elektrolity wtedy przyjmujesz? Po takich 24h jesz wszystko normalnie, czy pierwszy posiłek to jakiś owocek, na przetarcie układu trawiennego?  

Czyli Ty cały czas, sumarycznie jesteś na deficycie. Jak długo już jesteś? Bo jestem ciekawa czy jednak organizm nie upomni się o swoje..No i jak długo można żyć uważając na ilość tego co się je , licząc kcal...Bardzo to męczące...Lubie kontrolę, którą sama prowadzę, ale nie znoszę jak cokolwiek kontroluje mnie( w tym momencie kcal) 

To każdy musi sam sprawdzić na sobie , czy głodówka jest dla niego. Piję chlorek potasu z solą himalajską ale tylko sporadycznie, bo z reguły jestem wysuplementowana jedzonkiem z dni poprzedzających. Po głodówce 1 dniowej jem normalnie. Choć nie rzucam się na jedzenie, bo tak jak już gdzieś pisałam moj pierwszy posiłek to kawa BPC 

Od stycznia na deficycie. Ale jak patrzysz na utratę wagi przez ten czas, to nie jest imponujące tempo.... 10 kg w 10 miesięcy... Pewnie metabolizm mi przez to trochę zwolnił, ale jak mam to przetestować? Czy organizm się upomni? Nie wiem; jak wspominałem wcześniej, czasem wpadnie mi coś 'nadmiarowo'... A wiesz, na liczenie kalorii możesz patrzeć jak na kaganiec albo jak na wskaźnik, który pomaga utrzymać wagę. Ja bez tego byłbym trochę jak dziecko we mgle.... 

Odnośnie tego uważania.... Już mniej więcej wiem, na ile i czego mogę sobie pozwolić. Poza tym najpierw jem, potem liczę... I to mi daje ogląd, na ile mogę sobie pozwolić w następnym posiłku/dniu.... Już przywykłem, po takim czasie nie jest do dla mnie szczególnym dyskomfortem. 

Kagańców nie lubię ale obroże i smycze ,proszę bardzo! Hahaha 

Obroże, smycze, pejczyki.... No i już czuć piątunio 😋😈😇😉 

No i kolejna aktywność wpadnie;) Więc nie ma co liczyć kcal,tylko działać! 

Aż musiałam oczka przetrzeć, gdzie ja jestem :D 

Na Fun&Secret:)))) 

I to rozumiem 😎 

To mi się ciut inaczej skojarzyło 😹😹